Wydawca Mein Kampf stanie jeszcze raz przed sądem
PAP – Luty 2008
Wrocławski sąd ponownie zajmie się sprawą Marka S., właściciela wrocławskiego wydawnictwa XXL, który bezprawnie wydał Mein Kampf Adolfa Hitlera - zdecydował w środę Sąd Apelacyjny we Wrocławiu.
Sąd rozpatrywał apelację stron. Wcześniej wrocławski sąd umorzył postępowanie wobec Marka S. na 2 lata próby.
Apelacje złożyły wszystkie strony postępowania: obrońca oskarżonego, prokuratura oraz pełnomocnicy pokrzywdzonego Kraju Związkowego Bawarii - właściciela praw autorskich Hitlera.
W maju 2007 r. wrocławski sąd rejonowy uznał Marka S. za winnego rozpowszechniania cudzego utworu bez uprawnienia właściciela praw autorskich w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, tj. przestępstwo z ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Postępowanie zostało jednak warunkowo umorzone na 2 lata. Ponadto, sąd nakazał wydawcy zapłacić 10 tys. zł na wskazany cel społeczny.
Pełnomocnik rządu Bawarii Jacek Franek dowodził, że umorzenie sprawy nie spełnia wychowawczej roli, nie będzie żadnym ostrzeżeniem czy przestrogą dla innych. Franek przedstawił kolejne wydania Mein Kampf, które ukazały się na polskim rynku, już po skazaniu Marka S. - Nie wiem, kto wydał te książki, ale Polska jest jedynym krajem w Europie, gdzie najczęściej wydaje się Mein Kampf - mówił Franek.
Dodał, że szkodliwość społeczna czynu jest znaczna, bowiem S. wydał Mein Kampf skrócone o 60 proc.
- Marek S. wydał tylko tę część, która zawierała fragmenty nawołujące do nienawiści rasowej i do Żydów - mówił Franek.
Joanna Lassota, również reprezentująca Bawarię, dodała, że umorzyć sprawę można wobec kogoś, kto rokuje na poprawę. Tymczasem - zdaniem Lassoty - S. uczynił sobie stałe źródło dochodów z wydawania książek bez uprawnień.
- Zgłosiło się do mnie wydawnictwo, którego prawa autorskie do książki Snajper na froncie wschodnim naruszył Marek S., wydając tę książkę bezprawnie - mówiła Lassota.
Ostatecznie Sąd Okręgowy w dużej mierze podzielił argumentację przedstawicieli rządu Bawarii i cofnął sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Sędzia sprawozdawca Joanna śelazny powiedziała, że sprawy nie należało umarzać, bowiem nie było ku temu przesłanek - m.in. postawa oskarżonego budziła wątpliwości. - Marek S. jest profesjonalnym wydawcą i wiedział, jakie obowiązki ciążą na nim. Tymczasem oskarżony celowo je zaniedbał - mówiła sędzia.
Żelazny przypomniała, że S. początkowo wydrukował niewielką ilość Mein Kampf, a dodruki zaczął robić dopiero, gdy rozpętała się medialna dyskusja na temat tej książki i praw autorskich. - Dodruki robił nawet wtedy, gdy prokuratura postawiła mu zarzuty - mówiła sędzia sprawozdawca.
W sumie S. wydał 20 tys. egzemplarzy i zarobił na książce 120 tys. zł, a - zdaniem przedstawicieli Bawarii - nawet 300 tys. zł.
Mec. Franek przypomniał, że rząd Bawarii uzyskał prawa do majątku Adolfa Hitlera, w tym praw autorskich do jego dzieł po zakończeniu II wojny światowej. Wraz z uzyskaniem praw Bawaria wzięła na siebie odpowiedzialność za niedopuszczenie do ponownego rozpowszechniania tego dzieła. W tym celu wykorzystuje nabyte prawa autorskie do blokowania wszelkich pojawiających się w Europie i na świecie prób publikacji i dystrybucji Mein Kampf.