Przyspieszenie po niemiecku cz. 1
Toga - Forum Adwokatów Nr 2 – Sierpień 2008, strona 22
Polski ustawodawca funduje nam ciągle formalno prawne zaostrzenia postępowania cywilnego, które mają spowodować jego skrócenie, w szczególności przed sądami gospodarczymi. Istnieją 14-dniowe terminy prekluzyjne dla wniosków dowodowych, powództwo wzajemne nie jest dopuszczalne, potrącenie może być udowodnione tylko za pomocą dowodu z dokumentu, koszty sądowe muszą być wpłacone bez pomyłki co do złotówki, potwierdzenie przelewu owych kosztów musi być zaopatrzone w podpis pełnomocnika itd. Ma się nieodparte wrażenie, że skrócenie postępowania po polsku sprowadza się do ukrócenia praw stron postępowania i polegać ma ono przed wszystkim na tym, że sąd może szybko zakończyć sprawę ze względów formalnych. Poprawi to oczywiście polską statystykę długości postępowania cywilnego, która w porównaniu ze statystykami innych krajów Unii jest dość niechlubna, ale dzieje się to tylko kosztem stron. Moim zdaniem należy wręcz zadać sobie pytanie, czy Polska nie narusza w ten sposób Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
W Niemczech nie istnieją tak rygorystyczne przepisy postępowania cywilnego, a jednak droga od złożenia pozwu do zapadnięcia wyroku w sprawie jest wciąż dużo szybsza niż w Polsce. W jaki sposób przebiega więc proces w Niemczech, że mimo braku istniejących w Polsce rygorów jest on i tak szybszy ? Poniżej dwie interesujące instytucje niemieckiego postępowania cywilnego, które – między innymi – sprawiają, że postępowanie toczy się sprawniej niż u nas.
Pierwsza rozprawa – omówienie stanu faktycznego i prawnego
Rozprawa główna poprzedzona jest – nie inaczej niż w Polsce – postępowaniem pisemnym, w którym strony zobowiązane są do składania pism procesowych, co ma umożliwić sądowi szczegółowe zapoznanie się ze sprawą już przed rozprawą. Sąd w rzeczy samej zapoznaje się z nią już przed rozprawą i na pierwszej rozprawie jest w sprawie doskonale zorientowany. Ma on szczegółowo rozpisane wszystkie przesłanki roszczenia dochodzonego przez powoda wraz z adnotacją przy każdej z nich, czy jej spełnienie zostało przez powoda w pismach procesowych wykazane, czy pozwany zaprzeczył spełnieniu danej przesłanki czy nie, oraz, jeśli zaprzeczył, to czy powód zaproponował na potwierdzenie spełnienia tej przesłanki jakiś dowód, a jeśli tak, to jaki.
Z drugiej strony sąd rozpisuje sobie wszystkie zarzuty pozwanego lub okoliczności, które zdaniem pozwanego powodują, że dane roszczenie powodowi nie przysługuje, wraz z adnotacjami podobnymi do tych jak przy przesłankach powodowego roszczenia, tzn. czy dane twierdzenie pozwanego zostało przez powoda zaprzeczone czy nie, a jeśli tak, to czy pozwany zaproponował na poparcie swoich twierdzeń jakieś dowody i jakie.
Sąd w ten sposób ma przed rozpoczęciem rozprawy głównej absolutną jasność co do stanu prawnego i co do tych twierdzeń stron, które są dla sprawy decydujące, oraz co do tego, po czyjej stronie leży obowiązek dowodowy danego twierdzenia.
Rozprawa rozpoczyna się od tzw. omówienia stanu prawnego i faktycznego. Polega ono na tym, że sąd w obecności stron przedstawia, jakie ustawowe przesłanki muszą być spełnione, by roszczenie powoda można było uznać za zasadne, a następnie analizuje kwestie, które są między stronami sporne i ocenia co do zasady przydatność dowodów zaproponowanych przez strony.
Na przykład: Powód, będący sprzedawcą danego towaru, żąda od pozwanego, będącego kupującym, zapłaty za dostarczony mu towar. Pozwany przeciwstawia się temu żądaniu, twierdząc, że towar był wadliwy i żąda obniżenia ceny – tzn. podnosi roszczenie z rękojmi za wady. Na okoliczność wadliwości towaru pozwany przedstawia jako dowód zeznania świadka oraz opinię biegłego. Z kolei powód przedstawia zeznania innego świadka jako środek dowodowy na okoliczność, iż towar wad nie miał. Równocześnie z pism procesowych wynika bezspornie, że pozwany nie zawiadomił powoda o wadach towaru w odpowiednim czasie po jego dostarczeniu, tzn. że nie zachował tzw. terminów reklamacyjnych.
Sąd omawiając w takiej sytuacji na pierwszej rozprawie sprawę omówi po kolei wszystkie przesłanki, których spełnienie jest konieczne, by roszczenie powoda mogło zostać uznane, a także te, których spełnienie jest konieczne, by pozwany mógł podnieść zarzut z rękojmi za wady. Następnie sąd przekaże stronom, że nie dopuści żadnego ze środków dowodowych, zaproponowanych przez strony na okoliczność jakości towaru, ponieważ nie mają one żadnego znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy. Bowiem skoro pozwany, będący kupującym towar, nie dochował terminów reklamacyjnych, to utracił on wszystkie roszczenia z rękojmi za wady i w związku z tym nie może w myśl odpowiedniego przepisu niemieckiego kodeksu cywilnego (w Polsce byłby to art. 563 kc) żądać obniżenia ceny towaru.
Sąd oświadczy pozwanemu, że sprawę przegra i zaproponuje mu, by uznał on na pierwszej rozprawie roszczenie powoda, co spowoduje zgodnie z prawem niemieckim, że wpis sądowy zostanie zredukowany do jednej trzeciej – wtedy dwie trzecie sąd zwraca powodowi z urzędu, a pozwany musi ponieść tytułem kosztów sądowych na rzecz powoda tylko jedną trzecią wpisu.
I w ten sposób sprawa jest zakończona. Jakże inaczej wyglądałaby ona w Polsce, gdzie sąd na pierwszej rozprawie dopiero zacząłby się zastanawiać, jak „sprawę ugryźć” i nie ustosunkowując się ani słowem do stanu prawnego i faktycznego dopuściłby wszystkie dowody, by po ich przeprowadzeniu na kolejnych dwóch lub trzech rozprawach wydać identyczny rozstrzygnięcie ! Wszystko to trwałoby rok, a koszty spowodowane przeprowadzeniem wszystkich dowodów narosłyby w międzyczasie w trójnasób.
adw. Jacek Franek
autor prowadzi kancelarię adwokacką w Polsce i w Niemczech