Windykacja z Niemiec - jak to zrobić
Życie Warszawy - poradnik Nr 6 – Październik 2003, strona 13
Mój teść prowadził firmę budowlaną w Niemczech, recesja zmusiła wszystkich pracowników do powrotu do Polski. Niemcy zalegają, mimo wielokrotnych upomnień, z płatnościami. Co można zrobić?
Mogę powiedzieć, czego nie robić: zrezygnować z doraźnych działań na własną rękę. Problem w podobnych sprawach polega na tym, że wśród kontrahentów z Niemiec panuje często przekonanie, iż strona polska nie jest w stanie wyegzekwować swoich praw, toteż nie płaca należności wobec polskich firm, a tylko zwodzą obietnicami o bliskiej spłacie, tłumacząc się różnymi przeciwnościami losu. I zazwyczaj rzeczywiście ściągnięcie należności jest trudne. W praktyce jedna skuteczna droga to wynajęcie adwokata. Można zwrócić się do prawnika niemieckiego, który wystosuje odpowiednie upomnienie. Takie upomnienie, napisane przez adwokata niemieckiego, jest zazwyczaj bardzo skuteczne, inaczej niż upomnienia pisane przez polską firmę. Oznacza bowiem, ze zagrożenie procesem sądowym staje się realne. W 80% wypadków zaległości są wtedy płacone.
Jeżeli się nie uda, można wystosować pozew do sądu. W każdej indywidualnej sytuacji trzeba zorientować się, przed którym sądem ma to największy sens – polskim czy niemieckim. Sądy niemieckie są na pewno szybsze i skuteczniejsze niż polskie. Ale wszystko zależy od okoliczności sprawy. Szczególnie kosztowne jest dochodzenie należności, jeżeli chodzi o małe sumy, bo sporą część długu pochłaniają różne opłaty, np. komornik niemiecki ściąga należności z potrąceniem 5-15% sumy. Duże kancelarie polsko-niemieckie nie podejmują się zazwyczaj windykacji, ponieważ mają one bardzo wysokie koszty, więc sprawy o wartości sporu poniżej pół miliona euro nie są dla nich opłacalne.